Weekend z naturą

Każdy z nas czasami potrzebuje maksymalnego wyciszenia, spokoju i złapania chwili na swobodny oddech. Bywają chwile, kiedy tak pędzimy z codziennymi sprawami, że przestajemy dostrzegać małych, ale ważnych momentów. Ostatnio mieliśmy z Bartkiem bardzo intensywny czas: praca, remont, podróże, jakieś zawirowania i w końcu nadszedł moment, kiedy obydwoje czuliśmy, że potrzebujemy totalnego zregenerowania sił i oderwania od bieżących tematów.

Niektórzy z Was pewnie już zauważyli, że mamy słabość przede wszystkim do natury. Nic dziwnego też, skoro mieszkamy pod Warszawą w otoczeniu łąk i lasów. Kilka razy w tygodniu jesteśmy w Warszawie, tutaj pracujemy i spotykamy się ze znajomymi, ale ten moment kiedy po całym dniu przyjeżdżamy na naszą "wieś" jest bezcenny. Mamy kilku przyjaciół, którzy lubią wpaść do nas z nieoczekiwaną wizytą i zostają na nocowanie. Wyciszają się, regenerują. Niektórzy mówią, że u nas jest tak cicho, że aż uszy bolą. Jednak niedawno rozmawialiśmy z Bartkiem o tym, że fajnie byłoby pojechać w miejsce totalnie dzikie i maksymalnie naturalne. Traf chciał, że zbliżały się urodziny Bartka, a ja jakiś czas temu trafiłam przez przypadek na informację, że całkiem niedaleko Warszawy, bo w Nałęczowie, istnieje miejsce "W drzewach". Nazwa adekwatna, ponieważ są to drewniane domki umiejscowione między drzewami i zawieszone tuż nad wąwozem. Postanowiłam zrobić Bartkowi niespodziankę. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy przed siebie. Na miejscu okazało się, że jest jeszcze ładniej niż na zdjęciach prezentowanych z internecie. Wszystkie domki (łącznie jest ich 4) są ustawione w niedalekiej odległości od siebie, ale jednak na tyle bezpiecznie, że sąsiedzi nie przeszkadzają. Nagle, po 2 godzinnej podróży wylądowaliśmy w środku lasu, a nasz drewniany domek był idealnie wkomponowany między sosną a dużym klonem. Uroku dodawał jeszcze fakt, że jedna ze ścian domku na całej swojej wysokości była oszklona. Wyobraź sobie, że budzisz się rano i przed Tobą jest ogromne okno przez które widzisz same drzewa i w oddali głęboki dół. Magiczne miejsce na weekend w Polsce. Oprócz tego właściciele dbają o to, żeby niczego Ci nie zabrakło. W domku masz ekspres do kawy, czajnik, planszówki, lornetkę - naprawdę Ci się przyda! Podczas naszego pobytu widzieliśmy jak dzięcioł karmił swoje małe :) Codziennie rano pod drzwi podstawiany jest też koszyk wypełniony śniadaniowymi smakołykami. W ciągu naszego dwudniowego pobytu przewędrowaliśmy po okolicy około 20 kilometrów, więc można sobie wyobrazić jak pozytywnie się naładowaliśmy. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Cieszymy się, że powstają autentyczne miejsca, przepełnione naturą i dosłownie wkomponowane w naturalne środowisko. Ach! I jeszcze dopowiem tylko, że w okolicy znajduje się restauracja (Patataj, Nałęczów), która urzekła mnie swoim wystrojem i serwowanymi daniami. Najlepsze pierogi z cielęciną jakie kiedykolwiek jadłam :)